Coś mnie ostatnio na fotograficzno-ślubne wspominki wzięło. To pewnie przez przerwę miedzy sezonami. A może dlatego, że skończyłem już obróbkę ostatniego ślubu. A może to atmosfera zbliżających się Świąt? OK, nie rozstrzygniemy tego teraz, nawet nie próbujmy.
Dlaczego wspominki? Ano dlatego, że zdjęcia ślubne, które Wam pokazuję i wydarzenia mają przeszło trzy lata. To jeden z tych ślubów, które mocno zapadły mi w pamięć. Podobnie para, czyli Zuza i Maciej mi zapadli. OK, ale od początku.
Wedding Planner-ka pyta o termin
Standardowa sytuacja. Skontaktowała się ze mną Sabina z ślub4u z zapytaniem o dostępność terminu na fotografię ślubną. Sabina jest wedding plannerką, z którą już wcześniej współpracowałem. Zawsze miło, z zaangażowaniem i profesjonalnie. Z resztą, jako życiowy farciarz mam też chyba szczęście do wedding plannerek, bo współpracę z nimi przy każdym ślubie i weselu wspominam bardzo dobrze. W zdecydowanej większości te dziewczyny (bo jest to bardzo sfeminizowana część branży ślubnej) wykonują naprawdę kawał dobrej roboty i wkładają dużo serca w organizację ślubów i wesel. Widać, że się starają i czerpią z tego niemało satysfakcji. Po kontakcie od Sabiny wiedziałem, że tym razem też tak będzie.
Ślub plenerowy w Poznaniu
Tyle się dowiedziałem z pierwszego e-maila. Ale było tam coś jeszcze. Wzmianka, że para interesuje się lotnictwem i cała uroczystość ślubu plenerowego będzie do tego nawiązywała. Pomyślałem: luz, pewnie chodzi o dekoracje ślubne, detale i kilka innych akcentów. Nie chodziło.
Narzeczeni o sobie: “Bo my nie jesteśmy do końca normalni”
Zuzę i Macieja poznałem osobiście na spotkaniu kilka tygodni przed ślubem. Mieliśmy omówić szczegóły i dopracować plan działania w dniu ślubu. Wszystko to o czym sygnalizowała wedding plannerka Sabina przez telefon potwierdziło się z nawiązką na spotkaniu. Ślub miał być plenerowy, cywilny. Miał mieć miejsce w Żernikach w hangarze lotniczym. Goście mieli czekać już na miejscu, a my czyli Zuza, Maciej i ja mieliśmy się pojawić jak grom z jasnego nieba… dosłownie. “Bo my nie jesteśmy do końca normalni…” -tak to skwitowali.
Ślub plenerowy, czyli wielka puszka
Sam hangar na ślub był jak ogromna przepołowiona wzdłuż puszka po zielonym groszku, której ktoś wyciął otwieraczem zarówno wieczko jak i denko. Wystarczająco obrazowo to opisałem? OK, żartowałem, nie był taki, choć bardzo bym chciał. Hangar nie był puszką ale i tak był super. W środku zaaranżowane zostało miejsce na ślub z krzesłami i miejscem dla gości. W tle stał specjalnie postawiony w tym miejscu niewielki samolot. Był przepiękny i świetnie zamykał perspektywę. Z drugiej strony hangaru był widok na płytę lotniska, no właśnie…
Samolotem do ślubu
Do ślubu Zuza i Maciej dotarli małym samolotem. A ja razem z nimi. Plan zakładał, że wystartujemy z Poznańskiego lotniska Ławica. Od tego miejsca miał też zaczynać się reportaż ślubny. Można powiedzieć, że przygotowaniami ślubnymi były procedury związane z lotem, z krótką przerwą w zdjęciach podczas kontroli bezpieczeństwa -good to know. Całą załogą byli Zuza, Maciej, ja i… pilot, rzecz jasna. Choć przez chwile zbladłem jak zobaczyłem drążek sterowy przed fotelem gdzie miałem siedzieć – chyba mnie przeceniacie, pomyślałem :-). Drążek pozostał ale nie musnąłem go nawet palcem, żeby czegoś nie… no wiecie, nie zepsuć.
Lot trwał ok 15-20 min licząc z manewrem “niskiego przelotu” w pobliżu zebranych już gości weselnych. Samolot wylądował i zatrzymał się przy samym hangarze gdzie czekał już rozwinięty “czerwony dywan” koloru niebieskiego i… a jakże by inaczej, tata panny młodej. W tym momencie było już wiadomo, że prawdziwe emocje dopiero się zaczynają.
Ślub cywilny plenerowy w pigułce
Ślub cywilny ma przeważnie szybki przebieg, sporo szybszy niż ślub kościelny czy ślub humanistyczny. Nie zmienia to faktu, że potrafi być bardzo emocjonalny i wzruszający. Tak też było. Równie emocjonalnie było podczas składania życzeń. To świetny czas, zawsze robię dużo zdjęć podczas życzeń i “cisnę do końca”. Wychodzę z założenia że to naprawdę bardzo wyjątkowy i niepowtarzalny moment. Okazja do fantastycznych zdjęć, gdy każdy podchodzi do pary młodej, mówi kilka słów, wita się, ściska. Uwielbiam.
Zuza i Maciej nie chcieli klasycznego wesela. Po życzeniach miał miejsce toast, czas na rozmowy i oczywiście wspólne zdjęcia z rodziną i bliskimi. Było również wspólne zdjęcie grupowe. Po wszystkim Para młoda pożegnała gości, i tak jak przyleciała samolotem do ślubu tak nim odleciała. Ja zająłem miejsce w drugim samolocie, by sprawdzić się i zadebiutować w dziedzinie planespottingu, czyli wykonaniu zdjęć ich samolotu w trakcie powrotu.
Plener poślubny w dniu ślubu
Ostatnim punktem dnia były zdjęcia plenerowe. I tu chyba nikt nie będzie zaskoczony, że plener ślubny odbył się na lotnisku. Tajemnicą poliszynela pozostaje to w jaki sposób to załatwili ale udało im się. Uzyskali zgodę na zdjęcia na terenie lotniska, a człowiek z obsługi, który nam towarzyszył, załatwił z wieżą kontroli zgodę na czasowe wejście na płytę. No kosmos.
Ich ślub, ich warunki.
Zuza i Maciej to absolutni fani lotnictwa. I właśnie z tego bzika właśnie wziął się pomysł, aby ich ślub był taki, a nie inny. Od pierwszego kontaktu było widać, że spełniają swoje marzenie. Ślub miał być w hangarze, na miejsce uroczystości mieli dotrzeć samolotem, nie miało być wesela, a sesja plenerowa miała być na lotnisku. Tak chcieli, tak zrobili. I wiecie co? Duże brawa dla tej dwójki. I nie chodzi mi teraz o to, że każdy ślub powinien tak wyglądać. Absolutnie nie, to byłby jakiś absurd, gdybyśmy wszyscy zaczęli latać samolotem do ślubu. Chodzi mi o to, że zrobili tak jak chcieli i wyszło pięknie.
Recepta na wymarzony ślub?
Widziałem już wiele ślubów. Nie liczyłem, ale jestem pewien, że grubo ponad setkę. I zawsze z ogromną radością i satysfakcją patrzyłem jak spełniają się marzenia. Marzenia o Tym dniu. Pamiętajcie, że to Wasz dzień. Nie należy do gości, rodziców czy znajomych. Jest Wasz i to wyłącznie do Was należy decyzja jak będzie wyglądał, jaki będzie miał przebieg. To Wy macie wyłączne prawo do decydowania o tym jak będziecie ubrani, jak będą wyglądały dekoracje, gdzie będzie wesele, co będzie grało czy leżało na talerzach. Warto oczywiście wesprzeć się zawodowcami z branży, aby pomogli Wam w technicznym ogarnięciu wszystkiego. Pamiętajcie jednak, że nie ma jednej recepty na ślub i wesele. Najgorsze co można zrobić to pójść w sztampę, bo “tak robią wszyscy”, by podobało się wszystkim wokół, zapominając o tym, by podobało się Wam, biorącym ślub, najważniejszym tego dnia. Do przemyślenia :-).
kozacka historia, można pozazdrościć :)
Dzięki :-).
Fajne emocje i coś innego niż typowy ślub w plenerze. Bardzo przyjemnie pokazana całość!
Dzięki Jacek, pozdrawiam.
Hej, my też uwielbiamy pary z charakterem, sesja ślubna w miejscach gdzie nie kazdy może zrobic sobie zdjęcia to super pamiątka. Pozdrawiamy ;)
Również pozdrawiam.
Super zdjęcia i ten klimat samolotów hmmm :-)
Dzięki. To prawda samoloty potrafią zrobić nieprzeciętny klimat.